Jako, że dzisiaj był dzień nauki do obrony pracy licencjackiej, trzeba było wybrać się na spacer.
Od 25 do 27 czerwca na wrocławskim Rynku
Wiem, wiem i przepraszam. Dostawałem od Was mnóstwo maili, wiadomości na GG i komentarzy z pytaniami kiedy pojawi się coś nowego. Ostatni okres w moim życiu to tylko i wyłącznie praca z wplecioną gdzieś uczelnią. Cały październik realizowałem duże zlecenie dla KFC, gdzie jeździłem między Wrocławiem, Warszawą, Strzelinem i Zgorzelcem. Do tego dwa śluby, kilkudniowe zlecenie dla Pizza Hut. Wydaje się niby niedużo, ale po zgraniu tego wszystkiego na komputer okazuje się, że miałem jakieś 200GB materiału do przejrzenia i obrobienia. Żeby tego było mało, nie zajmowałem się tylko fotografowaniem, ale w końcu opcja Video w 5dmkII na coś się przydała. Ale mniejsza z tym, o KFC i Pizza Hut w najbliższym czasie.
Po tym wszystkim po prostu marzyłem, żeby wreszcie zrobić coś dla siebie, gdzie nikt nie będzie mi mówił co i jak mam zrobić. Takiego kopa dostałem na warsztatach zrealizowanych podczas festiwalu TIFF, gdzie Szymon Szcześniak uczył nas portretu. Pierwszego dnia pokazaliśmy mu swoje prace. Niby wszystko z nimi ok, dobrze skadrowane, nieźle zaświecone, ale nie opowiadają historii. Rzeczywiście, robiąc beauty rzadko kiedy chce się opowiadać jakąś historię, ale poczułem niedosyt tego typu zdjęć. Postanowiłem szybko chwycić byka za rogi i zrealizować taką „sesję”. Początkowo miałem nieco bardziej hardcore’owy pomysł, żeby portrety zestawić ze zdjeciami RTG, ale po przyjściu do szpitala wiedziałem, że to będzie zbędne. Oczy tych mężczyzn mówiły tyle, że po prostu moja idea zrujnowałaby wszystko. Chciałem ująć to jako projekt, serię kilku portretów. Zdziwiło mnie w jak przyjazny sposób mężczyźni pozwalali się portretować. Poza tym robiąc takie zdjęcia nie da się powiedzieć „ok, robimy zdjęcie, do widzenia”. Z takimi ludźmi warto porozmawiać, poznać choć część historii, żeby te zdjęcia naprawdę miały jakikolwiek sens.
Dziś nie będzie zbyt dużo o sprzęcie czy obróbce, bo i tego nie ma tu zbyt dużo. Zdjęcia to tradycyjnie 5dmkII z obiektywem 24-70L na maksymalnej ogniskowej i otwartej przysłonie. W tego typu zdjęciach ogromną rolę odgrywają oczy, dlatego mężczyźni ustawieni byli przodem do okna, od spodu delikatnie doświetliłem ich blendą. W ogóle w internecie krąży mnóstwo opinii, że 24-70L to średni obiektyw, że ciemny, że nieostry. W tych zdjęciach pokazał pazur – nie dość, że zdjęcia są piekielnie ostre to wydaje mi się, że rozmycie jest przyjemne dla oka. Otwierając bardziej przysłonę głębia ostrości spowodowałaby mniejszą czytelność i ostrość portretów. Tak więc nie ma co demonizować tego świetnego szkła. Obróbka? Kontrast, delikatna desaturacja i zwiększenie przejrzystości – tyle.
Po tego typu zdjeciach ma się zupełnie inne wrażenia niż innych sesjach, pozostawiają wiele do myślenia i jeśli macie okazję, spróbujcie czegoś podobnego.
A, jeszcze jedno :). Sprzedaję 70-200/2.8L non IS. Kupiony w lipcu 2010, wszystkie papiery, akcesoria, stan BDB. Cena? Czekam na propozycje.
Jako, że dzisiaj był dzień nauki do obrony pracy licencjackiej, trzeba było wybrać się na spacer.
Od 25 do 27 czerwca na wrocławskim Rynku
Witajcie! Jak informowałem na Facebooku, przygotowałem wpis z ostatniego wyjazdu do Tajlandii. Ten wpis właściwie powinien pojawić się już rok temu, ale zaplanowany