Po bardzo ciężkim grudniu przyszedł czas na urlop, a jak urlop to Portugalia! W Porto byłem w 2012 roku, ale zdecydowanie czułem niedosyt
Witajcie ponownie:)!
Domyślam się, że wiele z Was już o mnie zapomniało ale rzeczywiście, ostatnio opuściłem się zdjęciami. Zaliczenia na uczelni, dużo sesji komercyjnych, remont studia, wyjazdy, testy aparatów – nijak nie szło wcisnąć w to czegoś, co zrobi się z nieprzymuszonej chęci. W najbliższym czasie umieszczę również wpisy z Madrytu i Barcelony :). Ale do rzeczy. Z Mateuszem Sitkiem współpracowałem już przy okazji marcowej sesji fashion we wrocławskich plenerach. Oczywiście ostatnio również ugadywaliśmy się na jakąś sesję, ale w zaplanowany dzień okazało się, że zaliczenie z Rachunkowości nie jest normalnie na 9 rano tylko na 14 więc z sesji nici. W każdym bądź razie ostatnio potrzebował studia, żeby zrobić zdjęcia do lookbook’a młodej, ale bardzo zdolnej projektantki Marty Galik. Ciuchy, które szyje nie dość, że są bardzo efektowne, świetnie leżą to ich wykonanie to po prostu majstersztyk. Jeśli jej kolekcja pojawi się w którymś ze sklepów lub otworzy swój, na pewno będę jednym z klientów :). Po prostu świetne ubrania! Pozował nam Mateusz Karkos, mega kreatywny chłopak, któremu nie trzeba było nic mówić – on wszystko wiedział.
Oni sobie focili tego lookbook’a, a ja oczywiście w tym czasie miałem egzamin, Logistykę miałem już z 3 czy 4 razy, ale nie ma przebacz, trzeba było przyjść.
Do studio wpałem około 12.30, wpiąłem wyzwalacz i w sumie bez większego przygotowania zacząłem focić. Nigdy nie zdarzyło mi się focić faceta w studio, ale wiedziałem, że nie będę robić lookbook’a, więc mogłem pozwolić sobie na twardsze, męskie swiecenie, które niekoniecznie pokaże wszystkie ciuchy, ale będzie ciekawie wyglądać. Oczywiście i takie zdjęcie się znalazło, ale bardziej skupiłem się na wąskim, twardym i męskim świeceniu. Ostatnio staram się nieco zmienić mój styl fotografii, ograniczając nieco ilość sprzętu na sesjach.
Pierwsze zdjęcie to Lampa Quantuum R+600 ze 120 centymetrową octą zamonotowaną na boomie. Świeciła z góry, po prawej. Do tego dodałem jeszcze lampę Quantuum PT-200 ze stripem 120×30 z lewej, żeby delikatnie zarysować sylwetkę. Zdjęcie zrobiłem 5D mark II z obiektywem 24-70/2.8L przy przysłonie f/5.6 i ISO 200. Mocy lamp szczerze mówiac nie pamiętam, bo po włączeniu z poprzednimi ustawieniami, okazało się, ze świecą dokładnie tak, jak trzeba, więc nie wspinałem się po drabinie, żeby zobaczyć jak błyska 600-tka. Tak zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć, ale chciałem uzyskać coś bardziej męskiego, koniecznie w czerni i bieli. Co prawda mam dość małego beauty disha, bo ma tylko 42 cm, ale trudno, trzeba było sobie poradzić. Wiem, że można się przyczepiać do ciemnego dołu zdjęcia, ale tak miało być i już :P! Obowiązkowo na beauty dishu znalazł się plaster miodu, który jeszcze bardziej ukierunkował światło. Założony był na lampę Quantuum R+300, która świeciła z lewej przy dość niskiej wysokości, około 170 cm. Zdjęcia całej sylwetki to jeszcze 24-70, natomiast zbliżenia to już 85/1.8, które bardzo polubiłem. Przez długi czas myślałem o 85 opatrzonej czerwonym paskiem i literką L, ale po przekalkulowaniu okazało się, że kupując tańszą wersję zostanie jeszcze na wyposażenie większości studia. Odpuściłem i nie żałuję.
Wracając do tematu – portrety to przysłona f/2.2, przy której 85/1.8 pokazuje pazur, jest cholernie ostre a przede wszystkim bardzo szybkie. Przy szerszych kadrach lampa ledwo dawała sobie radę błyskając niemal całą mocą, bo nie dość, ze stała dość daleko od Mateusza to grid zżera mnóstwo światła. Zbliżenia to już około 1/8 mocy.
Photoshop? W pierwszym zdjeciu trochę go było, bo chciałem usykać dość specyficzną kolorystykę. Oczywiście zacząłem od zachowawczego wywołania RAWa. W PSie to przede wszystkim dwie warstwy czarno biały. Jedna z nich odpowiada za delikatne odsaturowanie zdjęćia, druga, w trybie „łagodne światło” podciąga kontrast. Do tego delikatnie rozjaśniłem zdjęcie przy pomocy krzywych i nałożyłem warstwę kolor kryjący (ciemny granat) w trybie „jaśniej”. Czegoś mi zabrakło, więc kombinowałem z różnymi poruszeniami itd. W końcu stanęło na delikatnej flarze, którą dodałem przy pomocy różowego pędzla na warstwie w trybie mieszania „ekran”. Delikatnie wygładziłem również tło, ktore przy delikatnej kompresji niestety pokazało niepłynne przejscia tonalne.
Z kolei czarno białe zdjęcia to niemal zerowa obróbka. Delikatna praca z łatką, i dwie warstwy czarno biały. Jedna odpowiada za desaturację, druga za podciagnięcie kontrastu i tyle. W jednym zdjęciu zastosowałem jeszcze poruszenie, które usunąłem przy pomocy gradientu na masce ze środka zdjecia i tyle.
Już niebawem pojawią się kolejne wpisy, zarówno wyjazdowe jak i modowo portretowe. W końcu trzeba wziąć się w garść i robić więcej zdjęć:)!
Aha, nie zapomnijcie polubić mojego studio na facebooku!
Fot & post. Jakub Kaźmierczyk
Mod. Mateusz Karkos
Projekt ubrań/stylizacja: Marta Galik
Fryzura: Robert Łosyk
Backstage: samowyzwalacz 🙂
Po bardzo ciężkim grudniu przyszedł czas na urlop, a jak urlop to Portugalia! W Porto byłem w 2012 roku, ale zdecydowanie czułem niedosyt
Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze pod koniec roku ewidentnie potrzebuję naładować akumulatory. W moim przypadku, końcówka roku to zawsze najcięższy okres.