Witajcie po raz kolejny w tym tygodniu!
Pewnie zastanawiacie się skąd wziął się tak idiotyczny tytuł tego wątku. Powody są dwa – pierwszy, czyli
W ferworze ostatniej pracy udało mi się wyrwać na kilka godzin do Pragi. Akurat byłem u rodziców we Lwówku, więc do stolicy Czech miałem tylko 186 km., czyli tylko 70 więcej niż do domu. Pogoda była ładna, choć było cholernie gorąco, więc grzechem było nie pojechać mając akurat wolny dzień. Po wjechaniu do Liberca czeka nas ponad 100 km. drogi dwupasmowej/autostrady, więc jedzie się tam niewiele więcej niż dwie godziny. Aż wstyd się przyznać, ale ostatnio byłem tam 7 lat temu, w pierwszej klasie liceum. Od tego czasu miasto bardzo się zmieniło, tak samo pewnie mój punkt widzenia. W ogóle Praga zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Niczego jej nie brakuje w stosunku do państw takich jak Hiszpania czy Portugalia. To przede wszystkim piękne, zadbane i bogate miasto. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie dzielnica żydowska, w której na każdym rogu natykaliśmy się na sklepy domów mody takich jak Gucci, Prada czy Yves Saint Lauren. Oczywiście było ich wiele więcej, ale w Polsce nigdy nie widziałem podobnego nagromadzenia tak luksusowych marek jak w Pradze. Zaryzykowałbym nawet, że takiego czegoś nie widziałem też w Madrycie czy Lizbonie. Do tego musimy uważać, żeby nie wpakować się pod koła jakiegoś Ferrari, Porshe czy Bentleya.
Potem pojechaliśmy metrem w okolice najsłynniejszej dzielnicy czyli Hradczan. Niestety przed nami ukazały się niemiłosiernie wysokie schody a żar lał sie z nieba. Na szczęście jakoś sie wdrapaliśmy, choć myślałem, że po tej wędrówce po prostu zejdę z tego świata. Oczywiście jeszcze byłem głupi, bo włożyłem długie spodnie…Potem na szczęście już bylo z górki, więc spokojnie schodziliśmy w dół, w kierunku Mostu Karola. Oczywiście musi być również wątek kawowy… i tu wielki minus. Zamówiliśmy espresso, które nie dość, że kosztowało 50 Koron (8,5 zł.) to jeszcze miało jakieś 110 ml. i było gorące jak wrzątek. Gdzie to prawdziwe, 30 ml. espresso za 4 zł? Chyba, że trafiłem po prostu do kiepskiego miejsca. Na nasze nieszczęście na Moście Karola kręcono jakąś reklamę bielizny, więc nie było opcji, żeby przejść pod mostem. Ba, obsługa nawet nie pozwalała robić zdjęć, a idąć górą mostą stali jacyś ludzie z obsługi, żeby nie podchodzić do krawędzi mostu i nie patrzeć (sic!). Nie wiem jak wygląda to w czeskim prawie, ale w Polsce na pewno bym się kłócił, szczególnie o robienie zdjęć. Nie chodzi mi o to, że niewiadomo jak chciałem robić zdjęcia przy kręceniu tej reklamówki, ale kurde, przecież to miejsce publiczne w środku miasta. Aha, oczywiście robiłem zdjęcia :-P, 70-200 dało radę ;). Na koniec wycieczki przeszliśmy przez główną ulicę Handlową z najładniejszym Mc Donaldsem jaki do tej pory widziałem i udaliśmy się do samochodu. Szkoda, że już wcześniej nie udało mi się pojechać do Pragi, ale naprawdę polecam!
Ok, a teraz coś o zdjęciach :). Niestety nie do końca jestem zadowolony z tego materiału. Głównie z uwagi na dwa elementy – światło i czystość kadru. Niestety czeską stoilcę zwiedzałem w środku dnia, więc słońce operowało bardzo wysoko, co szczególnie w mieście dokuczało rzucając smoliste cienie. Po drugie – ludzie. Wszędzie było ich strasznie dużo, więc zrobienie jakiegokolwiek zdjęcia, na którym nie miałbym 10 wycieczek Japończyków graniczyło z cudem. Byćmoże wybiorę się tam jeszcze na jesień, kiedy nie będzie tylu turystów i takiego upału. Robiąc zdjęcia chciałem pokazać Pragę nie do końca pocztówkowo, bawiąc się kadrem, kolorystyką i pokrzywionymi panoramami. Ze sobą miałem standardowo w ostatnim czasie – 5dmkII, 17-40/4L i 70-200/2.8L plus polar Marumi DHG. Parametry to zazwyczaj ISO250, przysłona 8 i czas ok. 1/125 :). Obróbka to wywołanie RAWów + na wielu zdjęciach preset krzywych „fogy blue” dostosowany oczywiście do każdego zdjęcia. Mam nadzieję, że zdjęcia przypadną Wam do gustu :).
Witajcie po raz kolejny w tym tygodniu!
Pewnie zastanawiacie się skąd wziął się tak idiotyczny tytuł tego wątku. Powody są dwa – pierwszy, czyli
Ostatnie dni pozwoliły dokładnie przetestować mi funkcję e-print. Początkowo dość sceptycznie do niej podchodziłem, ale dziś wiem, że to bardzo przydatna funkcja. Pierwsze