W ferworze ostatniej pracy udało mi się wyrwać na kilka godzin do Pragi. Akurat byłem u rodziców we Lwówku, więc do stolicy Czech miałem tylko 186 km., czyli tylko 70 więcej niż do domu. Pogoda była ładna, choć było cholernie gorąco, więc grzechem było nie pojechać mając akurat wolny dzień.