Jeśli wszystko dobrze pójdzie, na blogu będzie coraz tłoczniej, a to za sprawą nawiązaniu luźnej współpracy z SPP Models. Nie raz żaliłem się
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, na blogu będzie coraz tłoczniej, a to za sprawą nawiązaniu luźnej współpracy z SPP Models. Nie raz żaliłem się Wam, że nie mam czasu na swoje zdjęcia, a gros czasu spędzam na różnego rodzaju zleceniach. Mam nadzieję, że zleceń po wakacjach nie zabraknie, ale przede wszystkim cieszę się z nawiązania tej współpracy, bo będę miał szanse na częste, krótkie ale intensywne zdjęcia z dobrymi modelkami. Zdjęcia z dzisiejszego wpisu robiłem w piątek, więc jest to jeszcze świeży materiał :). Mimo że z modelkami pracuję dość często, to jednak typowo agencyjnych testów nie miałem jeszcze okazji robić, więc przed pójściem do agencji miałem lekką tremę. Na szczęście wszystko poszło gładko. Na każdą dziewczynę dostałem około godziny, bo po tym czasie daną modelkę przejmował inny fotograf. Zdecydowałem, że postawię wyłącznie na światło naturalne, mimo że zdjęcia robiłem w najgorszych godzinach południowych. Nie chciałem błyskać – nie było na to czasu, ani nie chciało mi się nosić ważącego ładnych parę kilo generatora Broncolora, statywów itd. Przydała się za to blenda – 120×80 srebrno-biała. Niestety gdzieś mi się zapodziała 60×90, więc musiałem wspomagać się kolanem przy fotografowaniu portretów, ale jakoś poszło :). W ogóle praca z modelkami agencyjnymi to zupełnie inna para kaloszy – mając kilkadziesiąt minut, ułożony chociaż z grubsza plan w głowie jesteśmy w stanie zrobić naprawdę fajne zdjęcia – może nie nazbyt ambitne – w końcu to nie sesja planowana tygodniami, ale przynajmniej cieszące oko. Podczas tych zdjęć pracowałem z Justyną i Wiktorią. Gdybym się do nich za dużo nie odzywał, domyślam się że zdjęcia wyszłyby niewiele gorzej ;). Ot – taki urok agencji.
Co ważne, podczas fotografowania w południe, wychodzenie na pełne słońce jest raczej kiepskim pomysłem, dlatego najlepszym sposobem jest znalezienie cienia. Fotografowaliśmy w okolicach rynku, więc wystarczyło wejść w którąś z uliczek czy sukiennice, żeby słońce schowało się za budynkami nie rujnując miękkich ujęć. Do tego korzystałem ze wspomnianej blendy, żeby mimo wszystko doświetlić twarze modelek, a dodatkowo uzyskać odpowiedni błysk w oku. Czym fotografowałem? Znakomitą część sesji zrobiłem Olympusem OM-D E-M1 z obiektywami M. Zuiko Digital 17/1.8, 25/1.8, 45/1.8 i 75/1.8. Cały zestaw jest miniaturowych rozmiarów, a obrazek przez niego generowany jest naprawdę przyjemny, szczególnie jeśli skorzystamy z dłuższych szkieł. Tak płytkiej głębi ostrości jak w przypadku pełnej klatki nie będziemy w stanie uzyskać – fizyki się nie oszuka, ale nie zawsze jest to pożądany efekt. To, co jest niezwykle przydatne, to znakomity autofokus, który po włączeniu inteligentnego wykrywania oczu trafia w punkt niemal w 100% przypadków, do tego pełny podgląd wpływu parametrów na zdjęcie i świetna ergonomia. Ostatnie zdjęcia w agencji zrobiłem jednak Canonem 5D Mark II z Sigmą 35/1.4 Art. Chciałem mocniej rozmyć tło, żeby nie odwracać uwagi od modelki, więc tu posłużyłem się pełną klatką. Ze starej piątki korzystam bardzo okazjonalnie i w sumie zapomniałem, że boczne punkty AF są dodane chyba tylko dla ozdoby, bo wykorzystując jeden z nich, zazwyczaj zdjęcie było nieostre. Dopiero po przestawieniu na centralny i przy przekadrowywaniu zaczęło mieć to ręce i nogi :). Sigma rzeczywiście świetnie rysuje. Do tego miałem ostatnio do czynienia z nową Sigmą 24-35 mm f/2 i powiem Wam, że gdybym korzystał z ogniskowej 24 mm, pewnie już na stałe zagościłaby w mojej torbie. Może pojawi się 35-85 mm f/2 albo coś podobnego? Jeśli utrzyma jakość pozostałych Art’ów, biorę!
A co z postprodukcji? Niewiele, choć zdjęcia wrzucane na facebooka, który okrutnie żre jakość wydawały się zblurowane. RAWy wywoływałem w Capture One – jednak silnik tej aplikacji zdecydowanie lepiej radzi sobie z kolorystyką skóry, więc tam też dokonałem gradacji. Następnie w Photoshopie czyszczenie skóry metodą frequency split, bardzo delikatne d&b (w końcu to testy) i delikatne podbicie kontrastu oczu. Żadnego formowania i tego typu rzeczy – z resztą obczajcie film pod zdjęciami. To co? Do zobaczenia wkrótce!
Fot&post. Jakub Kaźmierczyk
Mod. Justyna i Wiktoria / SPP Models
Mak. Dominika Korczak
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, na blogu będzie coraz tłoczniej, a to za sprawą nawiązaniu luźnej współpracy z SPP Models. Nie raz żaliłem się
To był naprawdę szalony wyjazd. Pobudka o 4, odprawa, kupno książki na lotnisku w Warszawie, lot do Paryża, szybka przesiadka do Malagi i