Witajcie ponownie!
W ramach poprawy wrzucam kolejną sesję :). Dominika jako zadanie domowe musiała zrobić sesję z nietypowym nakryciem na głowę, więc oczywiście skontaktowała
To był naprawdę szalony wyjazd. Pobudka o 4, odprawa, kupno książki na lotnisku w Warszawie, lot do Paryża, szybka przesiadka do Malagi i prawie dwie godziny jazdy…na wieś. Jak pewnie widzieliście, Olympus na Photokinie zaprezentował swojego najnowszego flagowca – model OM-D E-M1 Mark II. Co prawda wypowiedzenie całej nazwy aparatu jest arcytrudna, to testowany sprzęt jest tego warty. Po wielogodzinnej podróży, niemal z marszu trafiliśmy na farmę Reservatouro Ronda, gdzie zaplanowano dla nas szereg zadań i scen testowych. Obeszło się bez nudnych prezentacji – cel był prosty – mamy dostać aparaty do rąk i fotografować. Rzeczywiście tak było, bo dogryazając ostatnie kęsy chorizo popijane lokalnym winem dostaliśmy do rąk sprzęt i zostaliśmy wygonieni na zdjęcia. Z resztą sam się mocno do tego garnąłem. Była 13:00, a o 6 rano czekał na nas autobus powrotny na lotnisko, więc trzeba było wyciągnąć ze sprzętu jak najwięcej. Podzieleni na kilka grup, mogliśmy testować aparaty w różnych sytuacjach – podczas filmowania (wreszcie!) w 4K z wykorzystaniem synchronizowanej stabilizacji matrycy i obiektywu M. Zuiko Digital 12-100 mm f/4, zrobić kilka serii zdjęć w trybie Pro Capture, który wykonuje 60 zdjęć na sekundę w pełnej rozdzielczości i to w formacie RAW czy testować ciągły autofokus podczas przeganiania koni i byków, a także podczas przelotów ptaków drapieżnych.
Mimo że cała wycieczka (było nas w sumie 8 Polaków – ambasadorów, współpracowników, wszyscy byli fotografami) wyglądała jak zombie po męczącej podróży, każdy maksymalnie zaangażował się w zdjęcia. Sam z premierami aparatów raczej jestem obyty, ale z uporem maniaka próbowałem trafić idealny moment przebicia balonów czy zrobić najlepsze zdjęcie śmiesznie wyglądającego ptaszyska. Dawno nie byłem na aż tak mocno fotograficznych testach, które były podobnie intensywne, a zarazem pokazywały najważniejsze funkcje aparatu. Z E-M1 Mark II miałem do czynienia już podczas Photokiny, ale co można powiedzieć o aparacie, który miało się w rękach przez pół godziny, a karty pamięci były zaklejone klejem na gorąco? Dlatego tak bardzo doceniłem ten wyjazd, bo mogłem sprawdzić jak aparat radzi sobie w prawdziwych sytuacjach. I wiecie co? To jest kurde naprawdę świetna maszyna. Od dłuższego czasu używam pierwszej wersji E-M1, i mimo tego, że Olympus nie zdecydował się na gruntowny lifting zewnętrzny, hasztag #OMDrevolution pokrywa się w 100% z rzeczywistością. To mój osobisty blog, więc nie będę zasypywał Was tu tysiącem cyferek. Czy jest lepiej niż u poprzednika? Jest, i to dużo. Olympusy to jedne z najszybszych aparatów na rynku, ale 18 klatek na sekundę z ciągłym autofokusem i pomiarem światła, czy wspomniane 60 klatek na sekundę w trybie Pro Capture z buforem wstecznym, a także niemiłosiernie szybki AF to tylko niektóre z jego zalet. Tak, jak wspomniałem, wreszcie Olympus dostał 4K i to naprawdę porządne, bez wielkiego, dodatkowego cropa czy innych, głupich ograniczeń. Trochę to Olympusowi zajęło, ale jeśli połączymy to z bardzo wydajną stabilizacją w korpusie lub synchronizowaną ze stabilizacją optyczną, z E-M1 Mark II robi się prawdziwa, filmowa bestia.
Wieczorem dostaliśmy całe 40 minut na opłukanie się, bo zaraz czekała nas kolacja u podróży skalistej ściany Rondy. Tam też mogłem zrobić kilka zdjęć nocnych. To był też dobry moment, żeby wymienić spostrzeżenia z innymi fotografami, szczególnie że każdy z nas zajmuje się różnymi rodzajami fotografii. Towarzystwo było naprawdę doborowe – Przemek Jakubczyk, Marcin Dobas, 1/2 DR5000 Rafał Krasa, Wiktor Zdrojewski, Wiktor Franko, Piotr Bławicki i Paweł (Vader) Kadysz. Przy dobrym jedzeniu i winie, można wymienić naprawdę wiele poglądów. Jakie są konkluzje? To naprawdę świetna, bardzo uniwersalna i piekielnie szybka maszyna. Potem czekał nas jeszcze open bar, pobudka o 5 rano, Malaga, Paryż, Warszawa i droga na letnich oponach do Wrocławia. Ale żyję i mam się całkiem dobrze.
A jak z jakością zdjęć? Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze i bez przesady można powiedzieć, że to obecnie najlepszy aparat Mikro Cztery Trzecie na rynku. Pełną ocenę będę mógł wydać pewnie podczas pełnych testów, kiedy dostanę aparat na nie mniej niż tydzień, a Adobe zacznie łaskawie czytać RAWy z nowego Olympusa. Mam taką zasadę, że nie wydaję ostatecznych werdyktów na podstawie JPG’ów. Czy będzie lepszy na wysokich ISO od pełnych klatek? Pewnie nie, ale zawsze powtarzam, że jakości aparatu nie mierzy się tylko wielkością matrycy, a jakości obiektywu jego jasnością i ogniskową. Na dobry aparat składa się zdecydowanie więcej czynników, ale to już temat na zupełnie inny artykuł. Aparat trzeba dobierać do swoich potrzeb, koniec kropka.
Cały wyjazd był naprawdę szalony. Zabrać fotografów na drugi koniec Europy, żeby mogli pofotografować przez kilka godzin? Tak, wyglądam dzisiaj jak zombie i śpię na stojąco…ale poproszę o więcej!
Witajcie ponownie!
W ramach poprawy wrzucam kolejną sesję :). Dominika jako zadanie domowe musiała zrobić sesję z nietypowym nakryciem na głowę, więc oczywiście skontaktowała
Cześć! Jak widzieliście na facebooku, umieściłem kilka zajawek z ostatniego wyjazdu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To już 4 raz w przeciągu ostatniego półtora